Kilka lat temu miałam pomysł by szyć lalki, pokazujące różne kultury świata. Miałam w głowie postacie w każdym możliwym kolorze skóry w ciekawych strojach. W ramach tego projektu powstały jednak (jak na razie) tylko dwie lalki – Indianka oraz Tahitanka. Hmmm… gwoli ścisłości kilka Indianek. I chyba utkwiły one w pamięci, ponieważ co jakiś czas doszywam kolejną.
Ta laleczka ma tylko 27 cm wielkości. Na ciało użyłam specjalnego rudo-czerwonego odcienia cielistego, który kupuję w Holandii. Akurat ta tkanina jest dosyć sztywna, szczególnie na tak małe lalki, ale kolor jest idealny! Czarne mohairowe włosy, czarne haftowane włosy – każda z moich Indianek wygląda podobnie.
Zabawa zaczyna się przy szyciu sukienki. Staram się ją wykonać z naturalnych materiałów, charakterystycznych dla tamtej kultury – a więc skóry, zdobionej potem haftem i koralikami. Jest przy tym trochę zabawy, ponieważ tylko część mogę przyszyć maszynowo, drobne drewniane i szklane koraliki muszą być zamocowane ręcznie.
Tak wygląda ta mała sukieneczka w zbliżeniu:
Niestety nie odważyłam się jeszcze na prawdziwe mokasyny. Wizja czterocentymetrowych szytych skórzanych butów z obowiązkowymi frędzelkami jakoś do mnie nie przemawia, pomimo tego, że przecież lubię wyzwania. Z tego też względu w ruch jak zwykle poszło szydełko. Wydaje mi się, że szorstki w dotyku jedwab oraz kilka koralików w zupełności załatwiło sprawę butów. Ciekawe kiedy uszyję kolejną Indiankę?