Zwierzątka robię już tak rzadko, że zwyczajnie zapominam jak bardzo są pracochłonne! Może dlatego, że wykonuję je w dosyć nietypowy sposób – najpierw przygotowuję twardą filcową bazę, którą następnie obszydełkowuję wełną. A przecież tułów to nie koniec pracy! Potem dochodzą oczy, dzioby, skrzydła, ogony, nogi i wreszcie podstawki, dzięki którym dwunożne kury mogą stać stabilnie. Zestaw zajął mi więcej czasu niż uszycie lalki artystycznej, jednak z efektu finalnego jestem bardzo zadowolona. Zobaczcie szczegóły na zdjęciach.
W skład tego stada wchodzi jedenaście kur oraz mający na nie oko, czarny kogut. Ani mniej, ani więcej, ponieważ właśnie tyle prawdziwych kur mają dziadowie dziecka, dla którego został wykonany ten zestaw. Kury mieszkają w kurniku – walizeczce i mają do dyspozycji drewnianą grzędę, na której można swobodnie ustawiać gniazda. Nie słyszałam nic o małych kurczaczkach, ale je także dodałam do zestawu, podobnie jak koszyk z jajkami (wykonałam je z plasteliny Fimo), worki z ziarnem, miskę z której mogą jeść, czy wreszcie zielone ruchome wysepki, które można używać także w innych zabawach. Mój syn uwielbiał takie dodatki.
Nie myślcie, że kurnik jest miejscem sielankowym. Obserwuje go kuna, oraz lis (który nie załapał się już na sesję zdjęciową). Z tego co usłyszałam tuż przed oddaniem zestawu, lisowi udało się nawet upolować jednego ptaka.
Wszystko to będzie można inscenizować. Zestaw na pewno będzie miłą pamiątką prawdziwej historii.
