Ostatnie kilka dni upłynęło mi na tworzeniu lalek do teatrzyku. To było ciekawe doświadczenie. Mogłam fizycznie powołać do życia postacie, który pojawiły się w czyjejś wyobraźni. Osoba, która zamówiła lalki, w ramach swojego egzaminu najpierw napisała baśń, którą będzie potem odgrywać w formie przedstawienia. Postacie z opowieści, którą mogłam przeczytać przed rozpoczęciem pracy, reprezentują trzy kultury – jest współczesna europejska dziewczynka Emma, starożytna grecka bogini mądrości Sofia oraz trzy kobiety – rdzenne mieszkanki Ameryki. Opowieść zaczyna się w dniu dwunastych urodzin Emmy, która dostaje list z wiadomością, że została wybrana, żeby przeżyć wyjątkową przygodę. I tak oto dziewczynka wyrusza w najważniejszą podróż swojego życia. Więcej nie będę zdradzać, ponieważ to nie jest moja baśń. Moim zadaniem było „tylko” i „aż” stworzenie postaci do tego teatrzyku. Lalki są stosunkowo niewielkich rozmiarów. Mają zaledwie nieco ponad 20 cm wielkości. W proporcji do ludzkiej ręki wyglądają następująco.
Taki rozmiar nie jest niczym nowym w mojej twórczości. Szyłam lalki i mniejsze i większe od nich. Tyle, że każda z tych postaci ma druciany szkielet w środku. Szkielet też już wcześniej robiłam, ale nie taki mały. Problemem w takiej skali staje się uformowanie małych rączek i nóżek. Wypracowanie skutecznej technologii zajęło mi chwilę. Jestem jednak dumna z efektu finalnego – lalki nie tylko można ustawiać w każdej pozycji, ale i stoją samodzielnie!
Postacie z założenia są proste, symboliczne, wnikliwy obserwator może nawet zauważy brak ust. Jest to zabieg celowy. Lalki mają zostawiać przestrzeń na indywidualną interpretację dla oglądającego. Wykonanie strojów dla każdej postaci zajęło mi chwilę. Podobnie jak stworzenie akcesoriów – torby na prezenty dla Emmy, ogniska oraz instrumentów muzycznych dla rdzennych mieszkanek Ameryki. Mały bęben naciągałam trzy razy zanim spełnił on moje oczekiwania! Zobaczcie postacie na zdjęciach. Tutaj stoją one w pozycji pionowej, ale mogą też siedzieć na ziemi lub przyjąć każda inną pozycję.
Mam nadzieję, że lalki wykonane w mojej pracowni, pomogą widzom lepiej wczuć się w baśń. Nosząc je w sobie tyle czasu (naprawdę musiałam rozwiązać wiele kwestii technologicznych), zamarzyło mi się, by wreszcie powołać do życia moje dwie baśniowe postacie. Mam w swojej kolekcji dwa piękne zrobione z gałązek krzesła, na którym mają zasiąść dwa krasnale. Odkładam ten projekt na później i później… Jestem jednak przekonana, że kiedyś zobaczę je siedzące na parapecie mojego okna. Bo nawet wiem, gdzie będą siedziały, kiedy już je zrobię! Taaak… szewc bez butów chodzi.