Dzisiaj pokazuję pokrowiec na bęben, który uszyłam dla siebie. Jest przeznaczony na nowy instrument, który zamówiłam z pracowni Jacka Żelazka. Bęben jest pięknie wykonany z czarnego dębu oraz koziej skóry. Czarny dąb zwany także dębem kopalnym, wykopaliskowym, polskim hebanem to drewno dębów przebywających w ziemi lub pod wodą przez co najmniej kilkaset lat (mój odnaleziono w dolinie Sanu). Wiecie jak lubię takie historie. Kiedy gram na tym bębnie, zastanawiam się jakie czasy oglądał „mój” dąb za życia.
Wykonanie pokrowca zajęło mi wiele, wiele godzin. Pień drzewa wyhaftowałam ręcznie, każdy listek wycięłam, naszyłam, przeszyłam, żołędzie wykonałam z drewnianych koralików, które obszyłam muliną i każdemu zrobiłam czapeczkę na szydełku.
Jednak oprócz trójwymiarowego wzorku z przodu, ten pokrowiec jest dla mnie wyjątkowy jeszcze z innego powodu – to jednocześnie torba i plecak. Mój nowy instrument jest dosyć ciężki. Lubię grać w naturze i noszenie bębna przez kilka godzin czuję w kręgosłupie. Stąd pomysł by pokrowiec można było nosić na różne sposoby – w ręce, na ramieniu i najważniejsze – na placach!
A tutaj ja na swoich wędrówkach z bębnem i co ważniejsze – przyjaciółką, która zrobiła mi to piękne zdjęcie.
Czytając mojego bloga wiecie, że wakacje spędzam na Pomorzu Zachodnim, w urokliwej miejscowości – Borne Sulinowo. Nigdy nie pokazywałam zdjęć ze swoich wakacji, jednak w tym roku chciałam się z Wami podzielić kilkoma widokami.
Podczas wakacji zazwyczaj szyję do południa, a potem korzystam z jeziora, wycieczek rowerowych, pieszych spacerów, możliwości pływania kajakiem. Jak co roku spędziłam cudowny czas w gronie rodziny, przyjaciół, którzy postanowili mnie odwiedzić oraz znajomych.