Nad Leną pracowałam jeszcze w listopadzie. Uszyłam tą lalkę z myślą o młodszym dziecku. Nie tylko jest mała i poręczna, ale też dostała sporo ubranek na przebranie. Dałam jej na imię Lena, ponieważ ma jasne wykonane z wełny boucle włosy w kolorze lnu. Może z tym lnem trochę przesadziłam, albo też imię Lena nie ma nic wspólnego z tą pożyteczną rośliną, dość rzecz, że właśnie takie skojarzenia przyszły mi do głowy.
Planowałam uszyć dwa proste ubranka dla Lenki. Zaczęłam od sukienki, którą ostatecznie uznałam za koszulę nocną. Lekko żółtawa tkanina w małe szare kropeczki, kołnierzyk, koronkowe wykończenia mankietów – finalnie wszystko to wydało mi się bardziej odpowiednie na noc niż na dzień. A ponieważ i tak planowałam jakiś strój nocny, bez żalu zabrałam się za kolejną sukienkę.
Ponieważ lalka powstawała z myślą o najmłodszych, szukając tkaniny na kolejną sukienkę zdecydowałam się na wesołą żółć (z równie wesołym wzorkiem w kurczaki). Może brakuje mi słońca, a może nie nacieszyłam się wystarczająco jesienią, bo najpierw sprawdziłam wszystkie „soczyste” kolory. I tak też postała ta letnia sukienka z bolerkiem i butami.
Taaak… Lenka była już przygotowana na ładną pogodę oraz na noc. Nadeszła więc pora na zestaw cieplejszych ubranek – koszulkę z długim rękawem, ciepłe spodenki z flanelki i kolejną sukienkę, tym razem zrobioną na drutach z cienkiej wełenki z alpaki (sama chętnie bym taką włożyła:))). Do sukienki dorobiłam małą kieszonkę, a do kieszonki marchewkę, bo choć trudno w to uwierzyć Lena woli marchewki od cukierków! Zresztą zobaczcie wszystko sami.
Tak wygląda cały zestaw. Myślę, że sprawi jakiemuś dziecku sporo radości.