Przez jakiś czas było tutaj cicho. A to dlatego, że pracowałam nad dwoma lalkami jednocześnie. To szmaciane rodzeństwo – Madzia i Marcel. Lalki powstały na wzór prawdziwych dzieci – dziewczynka jest jeszcze bardzo mała, zaś jej brat ma cztery lata. Oczywiście osoby spostrzegawcze zauważą, że Madzia ma dosyć długie włosy jak na malucha. W tej kwestii wyobraziłam sobie, jak będą one wyglądały za kilka lat.
Pierwsza powstała Madzia. Pulchne policzki, dołeczek w brodzie, oczy ciekawe świata – starałam się stworzyć postać, która ma w sobie niewinność dziecka. Ubrałam ją też na jasno – bluzeczka w kwiatki z mojej ulubionej angielskiej tkaniny Liberty of London, muślinowe mięciutkie spodenki, skórzane buciki. Do tego sweterek, opaska i torebka – miś. Wiem, wiem, jeszcze przez lata dziecko nie będzie w stanie przebierać jej samodzielnie.
Chłopiec ma lekki uśmiech. Czy jest łobuzerski? U mnie Marcel zachowywał się grzecznie, choć od czasu do czasu próbował mnie „zainspirować” do szybszej pracy. Nic dziwnego, myślę, że chciał jak najszybciej wyruszyć w podróż do swojego nowego domu. Szybko razem dobraliśmy wszystkie tkaniny na strój. Okazało się, że lubi niebieski kolor, który pasuje do jego oczu i karnacji, więc nie miałam nic przeciwko temu wyborowi. Koszula z kołnierzykiem w pojazdy, spodnie ze skórzanymi łatkami, sweterek, buty i wykonany na szydełku plecak – oto jak wygląda zestaw Marcela (na poniższym zdjęciu brakuje plecaka).
U mnie nie pobyli za długo razem, ale nie było żadnych przepychanek podczas sesji zdjęciowej, więc mam nadzieję, że w nowym domu też będą się dobrze rozumieli. Zobaczcie jeszcze kilka zdjęć najnowszych członków z rodziny Lalindy.
Lalki mają 43 cm wielkości i już znalazły swój dom.