Ostatni tydzień upłynął mi na tworzeniu Amy – szmacianego niemowlaczka. Lalka na „kręcone” brązowe włoski, brązowe oczy i dwa zestawy ubranek na zmianę. Szyjąc niemowlaczki staram się by były one miękkie w dotyku. Nie tyle chodzi o ciało (to zawsze powinno być wytrzymałe), lecz raczej ubranka. Specjalnie dla noworodków kupuję miękkie flanele, miłą w dotyku bawełnę welurową i wreszcie puchate włóczki na wyroby z dzianiny. Wiem, że w naszych czasach nawet takim maluchom zakłada się już jeansowe spodnie, ja jednak jestem staroświecka – wolę swoje lalki oglądać w kaftanikach i śpioszkach, w jasnych, pastelowych kolorach.
Ponieważ lalka ma trafić do nieco starszej dziewczynki, szczególnie skupiłam się na szczegółach. Śpioszki mają śmieszną kieszonkę z kotkiem w środku. Zobaczcie jak wygląda to z bliska i potem na lalce.
Do kompletu dorobiłam dłuższe buciki z angory, pamiętając by pasowały do obu zestawów ubranek.
Ostatnim elementem była opaska na głowę. Tą część stroju, trudno zaliczyć do tradycyjnych, lecz pomyślałam sobie, że na pewno spodoba się przyszłej mamie.
Drugi zestaw ubranek to letnia bawełniana sukienka i dodatkowa pieluszka w pasującym kolorze. Na zdjęciu wygląda na białą, lecz w rzeczywistości jest jasno żółta. Ubranko ozdobiłam jedynie tasiemką oraz wiszącym złotym emaliowanym „breloczkiem”, który możecie zobaczyć po prawej stronie, pod karczkiem. Poniżej sukienka oraz Amy w w letniej odsłonie.
I ostatnie zdjęcie z przebierania. Hmmm… dość powiedzieć – nie leżała spokojnie.
